piątek, 3 lutego 2012

Pocałunek

Zdawało im się, że miliony gwiazd spadają na Ziemię tylko dla nich i tylko po to, by jeszcze bardziej upiększyć tę niesamowitą i magiczną chwilę.
Migoczące punkciki pojawiały się na przejrzyście granatowym niebie po to, by już za sekundę pojawić się gdzieś indziej. Łapały się nawzajem tak, jak oni próbowali chwytać mijające drobinki czasu. Okrągła tarcza nieruchomego Księżyca rzucała bladozłote światło na drzewa, ławki i uliczki pokryte białą pierzyną.
Świat ucichł na moment, urzeczony pięknem, które choć było mu już znane, zachwycało za każdym razem tak samo i niezmiennie. Co jakiś czas melodię wieczoru uzupełniały głośne oddechy przepełnione radością i skrzypienie bieli, która za wszelką cenę starała się, by nie pozostać niezauważoną.
Gdzieś zza alejek wymknął się cichutki wiatr, kołysząc szalikami dwóch spacerujących obok siebie osób w rytm tylko jemu znanej piosenki. Zaskoczony faktem, że został zlekceważony, postanowił złożyć chłodne pocałunki na ich zarumienionych policzkach. Oni jednak w dalszym ciągu nie dostrzegali jego usilnych starań. W końcu znudzony oddalił się od nich kręcąc się gdzieś wśród drzew, z których strącał śnieżny puch, wirujący dookoła nich.
Cały świat zdawał się czekać na rozwój wypadków. Na to, że ktoś zerwie otulającą tę dwójkę nić milczenia.
- Dlaczego? – Pytanie zadane równocześnie zadrżało delikatnie wśród pary wymykającej się z ust i zniknęło zagłuszone odrobinkę wstydliwym chichotem.
- Ty pierwszy.
- Nie. Ja zadałem to pytanie ułamek sekundy wcześniej.
Dziewczyna spojrzała na drzewa, jakby oczekiwała, że obserwujący ich wiatr potwierdzi jego słowa lub nim zaprzeczy. Wiatr, mimo iż znał odpowiedź, postanowił jej nie udzielać. Wzięła jego milczenie za potwierdzenie; przymknęła oczy i odezwała się cichym, kojarzącym się z gorącą czekoladą, głosem:
- Dlatego, że mnie zaprosiłeś. I może dlatego, że mamy pełnię.
Księżyc, zadowolony taką odpowiedzią zaświecił nieco intensywniej, mimowolnie oświetlając twarz chłopaka, która zastygła w oczekiwaniu na ponowienie pytania, które już znał.
- A ty, dlaczego?
Gwiazdy przerwały swoją gonitwę, oczekując odpowiedzi. Chłopak zdjął rękawiczki, schował je do kieszeni kurtki, po czym poluzował szalik. Jego serce uderzało z ogromną siłą, oddech przyspieszył. Próbował swój wzrok zatrzymać na dziewczynie, na jej jasnych tęczówkach, jednak wymagało to z jego strony takiej odwagi, jakiej nie posiadał.
- Adaś? – Nieświadoma niczego dziewczyna była nieco zniecierpliwiona jego milczenie. Zdenerwowanie, które go opanowało, zaczęło działać również na nią.
- Ja… cóż… - wyjąkał zdenerwowany z powodu czegoś nietypowego w krtani, co sprawiało, że jego głos stał się nieco wyższy. – Ja… dlatego, że ja… - jąkał się, w panice zbierając porozrzucane myśli.
Poirytowany niezdecydowaniem chłopaka wiatr smagnął go boleśnie po twarzy, dając mu do zrozumienia, że nie podobają mu się jego poczynania.
- Adaś, to mówisz, czy nie? Bo dla mnie to nie jest wcale takie ważne. – Tym razem smagnięcie poczuła właśnie ona, jakby wiatr chciał ją zganić za utrudnianie sprawy.
- Ale dla mnie jest. Bo widzisz, ja w tobie… to znaczy… zupełnie nie wiem, jak ja mam ci to powiedzieć… - Spojrzenia obojga zetknęły się ze sobą na chwilkę, wystarczającą jednak, żeby dziewczyna zrozumiała, o co chodziło jej towarzyszowi.
Jej twarz rozjaśnił uśmiech. Stała teraz naprzeciwko chłopaka, zmuszając go, by na nią patrzył.
- W porządku – stwierdziła. – Może więc łatwiej będzie jak mi to pokażesz? – Słowa wypowiedziane przez nią nieśmiało, dla niego zabrzmiały odrobinę buńczucznie.
Oboje zamarli. Drżące dłonie próbowali ukryć w kieszeniach, lecz pulsujące od nich ciepło przeszkadzało w sklejaniu i dopasowywaniu myśli i uspokojeniu emocji, które kumulując się, cisnęły na zewnątrz.
- Pokazać, mówisz? – Chłopak zacisnął palce w lewej dłoni, prawą unosząc na wysokość policzka dziewczyny. Delikatnie odgarnął jej kosmyk z czoła.
Wiatr świsnął przeciągle z podziwem, ale jednocześnie zniecierpliwiony nieśmiałością obojga. Zbiegł ze swojej kryjówki, złośliwie, acz w dobrej wierze popychając chłopaka w kierunku śmiejącej się dziewczyny.
Ich czoła zetknęły się ze sobą. Zawstydzony Księżyc nasunął sobie biały obłoczek na oczy; gwiazdy błysnęły wszystkie naraz, a wiatr zatrzymał się w locie.
A oni trwali w milczeniu, po raz pierwszy kosztując siebie nawzajem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy