poniedziałek, 3 grudnia 2012

Nieopisany

Siedziałaś w tej branży od wielu lat i nie pamiętałaś, żeby kiedykolwiek pozwolono komukolwiek z prasy – i w ogóle ze świata mediów przebywać na planie sesji zdjęciowej do najnowszego albumu. A już na pewno nie któregoś z podopiecznych SM. 
A jednak Ty tu byłaś. Siedziałaś na przyniesionym przez siebie krzesełku i wzrokiem omiatałaś cały ten rozgardiasz, który powoli zaczynał działać ci na nerwy. Czy ci wszyscy ludzie nie mogliby być nieco bardziej zorganizowani i działać odrobinę ciszej? Z tyłu głowy wciąż jeszcze czułaś wczorajszą migrenę, której powrotu naprawdę nie chciałaś, miałaś bowiem ogromnie ważny artykuł do napisania – i to na pojutrze. Nie było zatem czasu na chorowanie. 
Po jakimś czasie bezczynne siedzenie zupełnie ci się znudziło, toteż chwyciwszy dyktafon i swój kolorowy notatnik rozejrzałaś się w poszukiwaniu niczego jeszcze nieświadomej ofiary, którą pochlebstwem lub postępem zmusisz do udzielenia wywiadu. 
- Przepraszam – zaczepiłaś jakiegoś dobrze zbudowanego mężczyznę, w nieco dziwnym stroju i z podejrzaną siatką na głowie, która delikatnie opadała mu na plecy – czy mogę zająć chwilę? 
Odwrócił się, a ty aż otworzyłaś usta ze zdziwienia. 
Nie poznałaś go. Nie poznałaś mężczyzny, z którym od kilku miesięcy tworzyliście związek. 
On również wydawał się być nieco zaskoczony twoim nagłym pojawieniem się, mimo, że to właśnie on załatwił ci możliwość przebywania tutaj. 
Zanim cokolwiek powiedział, przypatrywał ci się chwilę; spojrzenie miał delikatne i czyste, ale ty i tak miałaś wrażenie, jakby zaglądał ci w głąb duszy. Delikatnie potarł dłonią swój policzek, rozglądając się dookoła. 
- Tak? – zapytał ostrożnie, uśmiechając się do ciebie kącikiem ust. Zastanawiałaś się, co powinnaś zrobić w tej sytuacji – rozmawiać z nim tak jak zawsze, czy może udawać, że widzisz go osobiście po raz pierwszy. 
Uśmiechnęłaś się do niego. 
- Chciałam porozmawiać… - uniosłaś dłoń, w której trzymałaś dyktafon. Kiwnął głową. 
- Moment, tutaj jest trochę za głośno, nie będzie mnie słychać – oznajmił, mrugając do ciebie tak, jak robił to zawsze, kiedy planował coś niecnego lub jedynie coś, co on za takie uważał – Pójdę zapytać, czy nie ma tu jakiegoś cichego miejsca albo coś… - mimo, iż traktował cię nieco z dystansem i do tego bardzo oficjalnie, kłaniając się z ogromnym szacunkiem, wiedziałaś, że to tylko gra. Że tak naprawdę poszedł poszukać miejsca, w którym będziecie mogli posiedzieć przez chwilę sami. 
Byłaś niesamowicie podekscytowana i w myślach dziękowałaś Niebiosom, za to, że to właśnie na niego wpadłaś podczas swoich dziennikarskich poszukiwań. Bo przecież gdyby nie to, nie wiadomo, kiedy – i czy w ogóle nadarzyłaby się okazja do spotkania podczas tego dnia. A tak mogłaś upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu – przeprowadzić wywiad oraz spędzić odrobinę czasu z ukochaną osobą. 

Niecierpliwie bębniłaś palcami o ścianę, o którą się opierałaś i zachodziłaś w głowę, jak długo jeszcze będziesz musiała czekać, aż Youngwoon ponownie raczy ukazać swoje piękne oblicze. 
Nie lubiłaś czekać, a cierpliwość nigdy nie należała do cech, które byś kiedykolwiek posiadała. Nie mogłaś stać w jednym miejscu, prawie bez ruchu, niczym się nie zajmując. Bezczynność to coś, czego nie znosiłaś najbardziej na świecie. Toteż, mając dość wypatrywania Kangina, ruszyłaś przed siebie z zamiarem znalezienia kolejnej osoby do rozmowy. Tym razem zaczepiłaś kogoś, kto wyglądał na nieco delikatniejszego od twojego chłopaka, sądząc po budowie ciała. 
Mężczyzna wyglądał, jakby w ogóle nie przygotowywał się do sesji, jednak gdy przyjrzałaś mu się uważniej, zauważyłaś, że wyraz jego twarzy wygląda na zgoła przejęty. 
Kiwnęłaś głową ze zrozumieniem. Mentalne przygotowanie z pewnością było równie istotne jak cała artystyczna oprawa. 
Facet, który przedstawił się jako Yesung, cierpliwie odpowiadał na twoje pytania, mimo, iż zdawał się być niego poirytowany twoją obecnością. 
- Coś nie tak…? – zapytałaś w końcu, nie rozumiejąc kolejnego z dziwnych spojrzeń, jakie ci posyłał. 
- Nie, skądże – zaprzeczył, patrząc na coś lub kogoś, co znajdowało się za tobą – po prostu… Youngwonnie patrzy się na mnie, jakby miał zamiar mnie zamordować i to jest trochę… - szatyn cmoknął krótko, nie potrafiąc widocznie znaleźć odpowiedniego słowa. 
- Och… - zdołałaś tylko wyszeptać. Mimo, iż nie miałaś sobie nic do zarzucenia, odrobinę lękałaś się reakcji Kangina. Bywał impulsywny i niesamowicie zazdrosny. Czasami o takie głupstwa jak teraz. 
Odwróciłaś się powoli w jego stronę, z odrobinę ciężkim sercem, starając się nie wyglądać na zmieszaną. 
- Nudziłam się – pospieszyłaś z wyjaśnieniami, napotykając jego ciemnobrązowe tęczówki – jesteś zły, że na ciebie nie poczekałam i zaczęłam rozmawiać z Yesungiem…? 
- Nie – odrzekł krótko, uśmiechając się do ciebie w dość oficjalny sposób tak, żeby dla postronnych wasza rozmowa wyglądała na zwykłą wymianę zdań między dziennikarką a idolem – to hyung mnie wnerwił… 
- Dlaczego? 
- No błagam, gapił się na ciebie tym wzrokiem, którym zawsze podrywa wszystkie laski… - Youngwoon zmarszczył brwi, a ty za wszelką cenę próbowałaś nie parsknąć śmiechem. 
- Stary zazdrośnik – rzuciłaś w jego stronę, uśmiechając się delikatnie – Znalazłeś jakieś ciche miejsce…? – przypomniałaś mu. 
Z twarzą tylko pozornie nie wyrażającą żadnych emocji wskazał ci drogę, nie omieszkując przy tym delikatnie musnąć twoich pleców. 

- Chodź do mnie – wyciągnął ręce w twoją stronę, zapraszając cię do spoczęcia na jego kolanach. Spełniłaś jego prośbę, by chwilę później utonąć w jego ramionach, które oplatały cię mocno, jednak z niezwykłą czułością. Oparłaś głowę na jego piersi, podczas gdy on delikatnie zdjął gumkę i gładził cię po długich, gęstych włosach; słyszałaś miarowe i spokojne bicie jego serca. Czułaś się spokojnie i bezpiecznie; pragnęłaś, by ten stan rzeczy trwał nieustannie i byś mogła jedynie czuć na swoich policzkach jego drobne pocałunki. 
Jednak dyktafon w twojej dłoni przypomniał ci, że pojawiłaś się tutaj nie tylko po pieszczoty. 
- Youngwonnie… - odezwałaś się cichutko, ale twój głos i tak był odzwierciedleniem pewności siebie - …bo ja ten artykuł o was muszę mieć na pojutrze i… - urwałaś i głośno wciągnęłaś powietrze do płuc, gdy jego chłodne wargi przylgnęły do twojej szyi, powoli się po niej przesuwając. 
- I…? – zapytał po jakimś czasie, nosem trącając twoje ucho. Jego ciepły oddech sprawił, że zjeżyły ci się włosy na głowie. Nagle zabrakło ci słów; wszystkie myśli uleciały jedna za drugą. Gorączkowo starałaś sobie przypomnieć, co chciałaś mu powiedzieć. 
- I… - zawahałaś się – może miejmy już ten wywiad za sobą? – miałaś dziwne wrażenie, że to nie to chciałaś mu przekazać, ale było już za późno; wiadomość dotarła już do jego uszu, wywołując na twarzy cień uśmiechu. 
- Dobra, ale na moich warunkach – zastrzegł natychmiast, zaplatając dłonie wokół twojej talii. 
- To znaczy?
- Nie ruszasz się stąd ani na milimetr. Zobaczymy, jak długo będziesz nad sobą panować – wymruczał zmysłowym głosem wiedząc, jak bardzo na ciebie działa. 
- Sugerujesz, że… 
- Ja niczego nie sugeruję – poczułaś, jak wzrusza ramionami i ociera się nimi o twoje plecy – zupełnie niczego. 
Ścisnęłaś dyktafon nieco mocniej, po czym wzięłaś głęboki wdech i włączyłaś nagrywanie. 
Zasypałaś go gradem przeróżnych pytań, nie chcąc pozwolić mu na rozpraszanie cię. Chciałaś bowiem skończyć to jak najszybciej, by móc w pełni cieszyć się obecnością swojego mężczyzny. 
On jednak miał inne plany. Odpowiadał na twoje zagadnienia powoli i z rozwagą, mimo wszystko nie zaprzestając drobnych pieszczot. Fala przyjemności zalała twoje ciało, gdy jego palce, wsunąwszy się pod cienki materiał bluzki, zaczęły zataczać kółka w okolicy pępka. Resztką sił powstrzymywałaś się od głośnych sapnięć, wciąż usiłując prowadzić rzeczową rozmowę. 
- Powiedz mi jeszcze… - zadrżałaś delikatnie od fali motylich pocałunków między łopatkami – zaaklimatyzowałeś się już w zespole? Czy coś się w nich – to znaczy w twoich przyjaciołach - zmieniło przez tych kilka lat twojej nieobecności? 
Mężczyzna zamarł na moment, by chwilę później objąć cię najciaśniej, jak było to tylko możliwe. Niemal chował cię w ramionach. I opowiadał – silniejszym, pewnym siebie głosem to, co miało zostać nagrane i dużo cichszym, drżącym, wprost twoje ucho – wszystko to, czego nie mógł wypowiedzieć głośno. Obdarzał cię zaufaniem większym niż kogokolwiek wcześniej – i ty o tym wiedziałaś. Odwróciłaś się i gdy tylko skończył mówić, podziękowałaś mu za wszystko pocałunkiem, który stał się jedynie początkiem fascynującej gry zmysłów. 

Gdy wróciliście na plan – on nieco później niż ty, by nie wzbudzić niepotrzebnych podejrzeń, widok Kangina wywoływał na wielu twarzach rozbawiony uśmiech. Nie do końca rozumiałaś, o co może chodzić, ale gdy przysłuchałaś się rozmowie stylistek, zrozumiałaś, że to wszystko twoja wina. Bo to właśnie ty sprawiłaś, że jego włosy były tak rozwichrzone, mimo wcześniejszego ich ułożenia; również ty pozbawiłaś jednej z jego brwi niebieskich ozdobników. Uśmiechnęłaś się delikatnie, ukrywając zawstydzenie. 
Spojrzałaś na niego. Stał przed fotografem z nieco rozkojarzonym spojrzeniem, usiłując odnaleźć cię wśród tłumu. 
Uśmiechnęłaś się do niego; odwzajemnił twój gest, po czym najwyraźniej przypomniawszy sobie, gdzie jest, spuścił odrobinę wzrok i rozchylił delikatnie usta, powolutku wydychając powietrze i usiłując opanować emocje, jakie wywołała w nim twoja obecność. 

A ty przyglądałaś mu się z boku, wyciągając z torby notatnik i pióro. Chciałaś go opisać; pragnęłaś magią słów oddać niezwykłość sceny, która się rozgrywała przed twoimi oczami. Ale byłaś bezsilna wobec jego wspaniałości. Nie potrafiłaś opisać piękna i niesamowitego klimatu, jaki tworzył Youngwoon, stojąc przed aparatem i spoglądając w jego szklane oko nieco niepewnie, ale z dostojeństwem. A tego nie można było opisać. 
I właśnie taki obraz swojego chłopaka pragnęłaś zatrzymać w sercu. Cudowny. Delikatny. Dostojny. I… Nieopisany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy